Leżałam bez ruchu… Leżałam, bo każdą nawet najmniejszą część
ciała miałam obolałą. Przekręciłam głowę, by zobaczyć czy Harry się podniósł.
Leżał tak samo nieruchomo jak ja. I wtedy potworny ból przeszył mnie całą.
Najbardziej bolał mnie brzuch. Ostatkami sił zaczęłam krzyczeć z bólu.
Krzyczałam… potem krzyk zamienił się w szept… I gdy już myślałam, że to koniec,
że właśnie umieram… zobaczyłam jak drzwi otwierają się. Usłyszałam krzyk
dziewczyny… w jej głosie rozpoznałam głos Magdy.
- Boże… !! Zayn! Szybko ! Chodź tu!! Błagam, chodź tu ,!! –
krzyczała przez łzy. Poczułam na sobie czyjś dotyk. Ktoś mnie podnosił.
- Harry…- wyszeptałam resztkami sił.- Co z Harrym ?
Zajmijcie się nim!- Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Spokojnie.- poczułam woń nikotyny. Tak to musiał być Zayn,
pomyślałam.- Magda dzwoni po karetkę.
- Ja chcę z nim poczekać.- mamrotałam.
- Nie ma mowy. – powiedział stanowczo kładąc mnie na tylnym
siedzeniu. – Musisz pomyśleć o dziecku.
- NIE CHCĘ TEGO BAHORA !! CHCĘ HARRY’EGO!! – wydarłam się i
natychmiast tego pożałowałam, bo brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Krzyczałam,
wiłam się z bólu, jednak Zayn’ owi nie przeszkadzało to w jeździe. Kiedy
dotarliśmy do szpitala byłam cała zapłakana ; z bólu i z tęsknoty za Harrym.
Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do szpitala. Tam czekali już wszyscy; chłopcy
z dziewczynami, rodzice moi i Harry ‘ego i… oczywiście nie obyło się bez
dziennikarzy. Błysk fleszy oślepił mnie na dobre.
***
Obudziłam się w białej sali. Ból ustał. Pomrugałam powiekami aby wyostrzyć obraz.
Powoli zaczęłam się podnosić, aż w końcu usiadłam na łóżku; rozejrzałam się po sali
i zobaczyłam, że na kanapie w drugim kącie sali śpi Zayn. Siedział z założonymi
rękami, a głowa opadała mu bezwładnie na ramiona. Postanowiłam go nie budzić.
Opadłam na poduszki i zaczęłam myśleć. W mojej głowie aż huczało od pytań.
Wtedy kątem oka dostrzegłam, że Zayn drgnął i zaczął się budzić.
- Hej.- szepnęłam. Natychmiast zerwał się z kanapy.
- Hej.- odpowiedział klęcząc przy moim łóżku.
- Nie wygłupiaj się; wstawaj! – powiedziałam z uśmiechem.
Posłusznie wstał i siadł w nogach łóżka.
- Jak się czujesz ? – zapytał z troską.
- W porządku.- wtedy przyszła mi do głowy pewna perspektywa.
Zaczęłam szybciej oddychać i zamarłam.
- Co się dzieje ? – spytał zaniepokojony.
- Harry… on żyje… prawda ?- do mojej świadomości nic już nie
docierało. Liczył się tylko ON…